sobota, 2 lutego 2013

IV,

Dostała smsa, od numeru którego nie znała. Przetarła lekko zaspane już oczy i odczytała go.
"Gdzie się podziałaś? Wszyscy Cię tu szukali.. Twój numer ukradłem sobie z telefonu Nathana, mam nadzieję że się nie obrazisz. Nic Ci nie jest? Jay"
Uśmiechnęła się pod nosem. Po całym tym wieczorze, który wywołał u niej mieszane uczucia jeden sms wystarczył by poprawił się jej humor. Usiadła na łóżku, opatuliła się kołdrą i odpisała.
"Nie obrażę się, spokojnie. Nic mi nie jest, dzięki że się troszczysz. Jestem już w domu, leżę w łóżku. ;)"
Wysłała. Długo na odpowiedź czekać nie musiała.
"Cholera, obudziłem Cię? Wiedziałem żeby nie pisać, szlag. Po prostu wszyscy nagle zaczęli o Ciebie pytać, Twojej kurtki nie było i nigdzie Cię nie znalazłem."
Uśmiechnęła się szeroko. Był naprawdę kochany.
"Jakoś przeszła mi ochota na imprezowanie, wiesz. Jakoś inaczej wyobrażałam sobie ten wieczór. Nie obudziłeś mnie, spokojnie. A nawet gdybyś mnie obudził, to i tak warto byłoby się przebudzić."
Jej powieki zaczęły mimowolnie się zamykać. Położyła się spowrotem, owijając się kołdrą w kokon.
"Myślę że wiem co masz na myśli. Nie przejmuj się, nie ma czym. Może ja już nie będę Ci przeszkadzać, co? Idź spać dziecko."
Pokręciła rozbawiona głową i odpisała mu.
"Zabawny jesteś, dziadziusiu. :D Ale może faktycznie pójdę spać, za to zapraszam Cię jutro do siebie. Jeśli odmówisz, to się obrażę! Możesz wziąć ze sobą Toma, Maxa i Sivę. A póki co, dobranoc. P.S. Adres podeślę Ci jutro, bo teraz jeszcze nie daj boże podam zły. "
Po wysłaniu tego smsa położyła telefon obok poduszki i w parę sekund, zmęczona wydarzeniami dzisiejszego wieczoru, odpłynęła.
Rano obudził ją obraz matki, szukającej czegoś w jej szafie. Zaspana dziewczyna podniosła się na łokciach i spojrzała na kobietę.
- Mogę wiedzieć czego tu szukasz? - zapytała, zachrypniętym jeszcze głosem.
- Mojego swetra.. Koleżanko, mogłabyś już wstać, jest 11.
- Jestem zmęczona... Mamo, przygotujesz jakiś mini-bufet?
- Mini-bufet? Po co?
- Będę mieć dzisiaj gości, wiesz.
- O jejku, Nathan przyjdzie? - zapytała pobudzona matka. - To zrobię jego ulubioną sałatkę..
- Nie mamo, Nathana nie będzie. - przerwała kobiecie dziewczyna.- Będą moi inni koledzy, ale sałatkę możesz zrobić.
Uśmiechnęła się i opadła na poduszkę. Kobieta wyjęła z szafy pomięty sweter i wyszła spokoju. Dziewczyna wzięła telefon do rąk. 8 smsów. Boże.
"Dzieeeeeń doberek! :D" - od Jay'a.
"No nie śpij już, księżniczko!" od Jay'a.
"No weź, miałaś podać mi adres!" I znowu od niego.
"Jezu, żyjesz tam?" I znowu.
"Dobra, chyba przesadzam."
"Chrzanić to. Odezwij się jak wstaniesz. :D" Ostatni?
"Przepraszam. Spotkajmy się." Od Nathana..
"No weź, nadal nie wstałaś? :(" Jay.
Zaśmiała się pod nosem, widząc tyle smsów od Jay'a. Przetarła powieki i odpisała.
"Welson Way, 56 - możecie wpaść koło 16? Ogarnę się, posprzątam i zrobię coś dobrego do jedzenia. Nie życzę sobie Nathana, dobrze?"
Na odpowiedź długo czekać nie musiała.
"Oooo, wstałaś śpiochu! Okej, będziemy koło 16. Tak jest, pani kapitan."
Uśmiechnęła się sama do siebie po czym podniosła się i przeciągnęła leniwie. Była 12, miała 4 godziny żeby wszystkiego dopilnować. Wzięła prysznic, przebrała się w wygodny dres, zjadła płatki i ruszyła na podbój czyszczenia salonu. Umówiła się z matką, że ta wyjdzie do koleżanki przed 16. Najpierw oczywiście przygotuje jedzenie, bo Hannah sama by sobie nie poradziła. O 14 skończyła przygotowywać salon. Ruszyła do kuchni, gdzie przygotowała kolorowe muffinki. 15. Ruszyła do swojego pokoju, gdzie przebrała się i umalowała. Postawiła na swobodę, rurki, top i na niego koszula w kratkę, zawiązana pod biustem. Włosy związała w niedbałego kucyka i tak oto o 15.30 była już gotowa. Zeszła na dół, gdzie matka pouczyła ją kolejny raz i w końcu wyszła. Hannah zrobiła obieg po kuchni i salonie, sprawdzając czy wszystko jest w porządku. I tak, minęła już 16 a chłopaków nadal nie było. Nie chciała pisać do Jay'a, bała się że odbierze to jako natręctwo. On? No mniejsza o to, i tak nie chciała żeby tak odczuł. Opadła bezradnie na kanapę. 16.30, ktoś zadzwonił do drzwi. Podbiegła do nich, w drodze prawie strącając wazon z szafki, po czym otworzyła. W końcu, pomyślała.
- Wybacz nam spóźnienie, coś nas zatrzymało. - odparł zakłopotany Jay a zza jego pleców wychylał się Tom i Max.
- A gdzie.. Eee.. No... Siva?
- Siv musiał zostać w domu, coś go zatrzymało. - skwitował Tom, po czym wszyscy weszli do środka, witając się z dziewczyną. Ta, pokierowała ich do salonu.
- Napijecie się czegoś? Kawa, herbata, sok, piwo?
Chłopacy spojrzeli na siebie z głupkowatymi uśmieszkami.
- Piwo. - odparli jednogłośnie.
Hannah zaśmiała się i ruszyła do kuchni. Wyjęła z lodówki kilka piw, postawiła na tacy i zaniosła do salonu. Wróciła do kuchni, po czym zaczęła znosić do salonu wszystko co do jedzenia zrobiła jej matka. Chłopacy wpatrywali się z niedowierzaniem. Gdy już usiadła na fotelu, naprzeciwko nich, Jay odezwał się.
- Od dawna nie widziałem takiej ilości jedzenia, boże.
- To jak rajska kraina. - odparł Max, wpatrzony w muffiny.
Dziewczyna zaśmiała się triumfalnie.
- Częstujcie się.
Po tej 'komendzie', chłopacy zaczęli kosztować wszystkiego co było na stole. Ciasta, ciasteczka, muffiny, galaretki, kanapki, sałatki i wiele innych rzeczy. Po jakichś piętnastu mintuach pałaszowania, stół wyglądał jak po rewolucji francuskiej a wszyscy oddychali głęboko.
- Ale się najadłem. - stęknął Jay.
- Nie mam siły się ruszyć, coś Ty narobiła. - zaśmiał się Tom, spoglądając na dziewczynę.
- Nie ma sprawy, polecam się na przyszłość.- uśmiechnęła się szeroko, popijając sok. - To co gwiazdorzy, jak się czujecie będąc w swoich stronach? To musi być fajne, zwiedzić tyle zakątków świata.
Max uśmiechnął się pod nosem.
- Fakt, to świetna sprawa. Ale tęsknie za domem, za takimi wyżerkami, znajomymi..
- Ale zwiedzanie świata też nie jest złe! - odparł Tom.
Nagle Jay się zerwał, na dźwięk swojego telefonu. Odczytał smsa, przełknął głośno ślinę i przesłał chłopakom porozumiewawcze spojrzenie, po czym podniósł się z kanapy.
- Hann, musimy na chwilkę wyjść, zaraz wrócimy. - odparł poddenerwowany chłopak, ruszając w stronę drzwii.
- Idę z wami. - dziewczyna podniosła się z fotela. 
- Zostań tu. - odparł spokojnie Max, po czym razem z Tomem wyszli za Jay'em. Stanęła przy oknie, obserwując ich zza firanki. Jay wymachiwał rękoma, wyraźnie był wkurzony, tłumaczył coś chłopakom. Nagle dziewczyna stanęła jak wryta, w bramie stanął nikt inny jak Nathan. Na widok chłopaków, podbiegł do Jay'a po czym bez wahania przyłożył mu z pięści w twarz. Dziewczyna, nie czekając ani chwili dłużej, wybiegła przed dom, stając między nimi. Swoją drogą, rozdzielali ich Tom z Max'em.
- CO WY DO CHOLERY ROBICIE?! - krzyknęła zdezorientowana. - Oszaleliście?! 
- Odpieprz się od mojej przyjaciółki! - wyrzucił z siebie Nathan, szarpiąc się z Max'em.
- Jak Ty ją potraktowałeś?! Nie mogę już z nią rozmawiać?! - rzucił Jay. Swoją drogą, był cały czerwony na twarzy. 
Dziewczyna nie wytrzymała, zacisnęła dłonie w pięściach, patrząc na Nathana po czym zerwała z szyi wisiorek i rzuciła nim w niego.
- Wynoście się stąd, NATYCHMIAST!
Krzyknęła, po czym wbiegła do domu, zamykając drzwii na klucz. Podeszła do okna, by obserwować ich zachowanie. Nathan wyrwał się z objęć Max'a i wybiegł. Chłopacy stali i wpatrywali się w siebie przez jakąś chwilę, po czym Jay ruszył przed siebie, a za nim reszta. Hannah opadła na kanapę, chowając twarz w dłoniach. Próbowała ogarnąć to, co przed chwilą się stało. Co to miało być? Co to do cholery za scena zazdrości? Jakim prawem? Czuła się osaczona, jeszcze nigdy nie przeżyła tak dziwnej sytuacji. Chciała o niej jak najszybciej zapomnieć. Wzięła do ręki telefon, i napisała smsa.
"Hej Mac, idziemy dziś do klubu? Muszę się odstresować. Odmowy nie przyjmuje!"
Wysłała. Umówiła się z kumplem o 20 pod ich ulubionym klubem. Chciała się napić, wytańczyć i wyrwać z dręczących ją myśli. I tak, ubrana w legginsy i połyskującą tunikę o danej godzinie czekała na Mac'a pod klubem. Pięć minut po ósmej chłopak pojawił się, zdyszany.
- Wybacz, autobus mi uciekł i musiałem biec. - zaśmiał się, przytulając się do dziewczyny.
- Nie ma problemu. - uśmiechnęła się szeroko, po czym oboje weszli do klubu. Odnieśli kurtki do szatni i zajęli jeden ze stolików. Po kilku drinkach, kiedy myśli żyły już swoim tokiem, po godzinie śmiechu i wygłupów Mac wyciągnął dziewczynę na parkiet. Hamulce puściły, oboje zachowywali się dość obscenicznie. Dziewczyna osiągnęła swój cel, zapomniała o wszystkim, teraz liczyło się to że tańczy w wielkim tłumie i wszyscy się wokół niej zbierają. I pewnie byłoby tak do rana, gdyby nie to co zobaczyła gdy stanęła na podeście. Z początku wydawało jej się że ma zwidy, jednak nie, to wszystko było rzeczywiste. Zeszła z podestu i przylgnęła ciałem do Mac'a. Zaczęli się przytulać, nie odsuwali się od siebie choćby na milimetr. Jednak wszystko było zamierzone, dziewczyna dokładnie obserwowała co będzie się dziać, jak rozwinie się sytuacja.
_____________________________________________________________
jest dennie, ale nie mam weny. w ogóle nic nie mam. i w ogóle nie wiem, czy jest sens nadal to pisać.

5 komentarzy:

  1. Pisz dalej! Błagam... :)
    Trochę się życie komplikuje widzę... :/
    Czekam na kolejny rozdział. ;)
    Weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Musisz dalej pisać! To opowiadanie dopiero się rozkręca, ale już się naprawdę dobre.
    Dlatego nominowałam Cię do The Versatile Blogger Award. Zajrzyj na mojego bloga -> http://odszukac-siebie.blogspot.com
    Muszę Ci powiedzieć, że ta poranna scenka z smsami od Jay'a sprawiła, że aż cały czas się uśmiechałam. Kochany jest, to prawda.
    Ale potem Nath i to jego niewyjaśnione zachowanie... Dziwne.
    Jestem ciekawa, któż to tam był w tym klubie? Stawiam na Nathan'a.
    Czekam na nowy.

    OdpowiedzUsuń
  3. pisz dalej! nawet jeśli tam jest to całe the wanted to kurde fajne!

    OdpowiedzUsuń
  4. zajeb**** opowiadanie...
    pisz dalej bo jak babcię kocham dostanę zaraz zawału z powodu, którym jest czekanie na następny rozdział.
    Weny weny i jeszcze raz weny
    - lora ♥***☼

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzisiaj natrafiłam na twoje opowiadanie i mnie strasznie wciągnęło, ależ oczywiście że jest sens pisać dalej bo ja tak samo jak ludzie powyżej jesteśmy twoimi fanami xd
    czekam na następny rozdział ;d
    zapraszam również do mnie :
    http://missyoutw.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń