środa, 26 grudnia 2012

II.

Wryło ją w ziemie, nie wiedziała czy to prawdziwy widok czy po prostu nadmiar alkoholu spowodował u niej halucynację. Jej wątpliwości szybko się rozwiały, gdy chłopak podniósł się ze schodów, i patrząc na dziewczynę podrapał się po głowie.
- Chyba trochę się spóźniłem, co...? Ale wszystkiego najlepszego mała.. - odparł zrezygnowanie, wpatrując się w nią. Tak dawno jej nie widział, tak wiele się zmieniło. Dziewczyna otworzyła szerzej oczy ze zdziwienia. Tak, to był on. Miał czelność nie pojawić się na jej urodzinach, tylko pokazać się kilka godzin po nich. Po kilkuletnim milczeniu. Zacisnęła dłonie w pięściach, kręcąc tylko głową.
- Tak. Za późno o jakieś 7 lat. - odparła oburzona i wyminęła chłopaka, kierując się ku drzwiom. Chłopak szybko podbiegł do niej i wsunął do kieszeni płaszcza małe pudełeczko. Hannah nawet nie zwracając na to większej uwagi po prostu weszła do środka, triumfalnie trzaskając mu na pożegnanie drzwiami. W środku, gdy już nie była w zasięgu jego wzroku, zrzuciła ze stóp buty i pobiegła na górę gdzie odrzuciła płaszcz na bok i położyła się na łóżku, zakrywając twarz w dłoniach. W jej głowie kłębiły się miliony myśli na sekundę, walczyły ze sobą. Ona miała tej walki dość i zmęczona, po prostu zasnęła.
   Obudziła się z potwornym kacem. W końcu wczorajsze upojenie alkoholowe należało chyba do rekordowych. Po wstaniu z łóżka, włożyła na siebie spodnie dresowe, luźną koszulkę a włosy spięła w niedbały kucyk. W łazience przemyła twarz zimną wodą i powoli zaczęła schodzić po schodach w dół, w głowie przewijały się jej retrospekcje wczorajszego wieczoru. Gdy weszła do kuchni, jej mama jak zwykle stała 'przy garach'. Dziewczyna jęknęła, siadając przy stole.
- Maaaaaaamo, moja głowa... - skrzywiła się, podpierając głowę na rękach.
- No już, już. Ugotowałam Ci rosół, zaraz zjesz i będzie Ci lepiej. Poza tym w szafce są jeszcze tabletki, jeśli musisz, to weź.
- Zbawienie! - krzyknęła i podbiegła do szafki z której wyjęła tabletki, nalała sobie wody do szklanki i wzięła od razu dwie. - Boże, czemu to nie działa natychmiast. - wymamrotała pod nosem i usiadła do stołu. Po chwili matka zaserwowała dziewczynie talerz rosołu i usiadła naprzeciwko niej.
- Mamo, nic nie pamiętam.. - odparła dziewczyna, po czym zajęła się opróżnianiem talerza.
- No co, dobrze się bawiłaś z tego co widziałam. No i wróciłaś sama. Z tego co zaobserwowałam to pod domem czekał Nathan i włożył Ci coś do płaszcza. Tadam.
Na sam dźwięk słowa Nathan, dziewczynie łyżka wypadła z ręki, lądując w talerzu i chlapiąc całą jej koszulkę. Nagle zaczęła sobie przypominać. Nathan był pod domem. Spławiła go, nie chciała z nim rozmawiać. Właśnie, włożył coś do jej płaszcza.. Szybko wstała od stołu i pobiegła na górę, gdzie w sekundę wyjęła z płaszcza małe pudełeczko. W środku, był wisiorek z małym aniołkiem. Z tyłu aniołka był wygrawerowany napis "I'll be your angel. - N.". Oprócz tego, w pudełku była karteczka z numerem. Wzięła głęboki oddech i opadła na łóżko, ściskając wisiorek w dłoni. Miała w głowie mętlik. Z jednej strony była na niego wściekła, za to że tak długo się nie odzywał, z drugiej strony zaś, zmiękczył ją tym prezentem i tym że w ogóle się pojawił. Nagle zza drzwi jej pokoju wyłoniła się matka a na jej twarzy malował się szeroki uśmiech.
- I co, co dostałaś? - zapytała zaciekawiona.
- Sama zobacz.. - podniosła się i podeszła do matki po czym wręczyła jej wisiorek.
- Uroczy.. A co to znaczy? - zapytała, wskazując na napis.
- Będę Twoim aniołem. - odparła cicho, kręcąc głową. - Nie wiem co chciał nim osiągnąć.
- Ja też nie wiem.. Ale to słodkie, naprawdę.
- No wiem mamo..
Kobieta oddała dziewczynie prezent i wyszła z pokoju. Hannah odłożyła wisiorek do pudełeczka i wyjęła karteczkę z numerem. Napisała do niego smsa: "Dziękuję za prezent i życzenia." po czym niepewnie nacisnęła przycisk wyślij. Usiadła po turecku na łóżku, wgapiając się w ekran telefonu. Dostarczono. Wzięła głęboki oddech, wgapiając się w ekran. Odpisze? Czy nie odpisze? Wyłączyć telefon? Może wyjąć kartę i wyrzucić? Z toku myśli wyrwał ją dźwięk smsa. To od niego. "Nie masz za co mi dziękować mała. Chciałem Cię przeprosić. Wiem że długo się nie odzywałem, ale po prostu tok pracy.. Słuchaj, nigdy o Tobie nie zapomniałem, rozumiesz? Spotkajmy się, porozmawiajmy. Proszę Cię.." Matko, bardzo szybko pisze, pomyślała dziewczyna i po chwili odpisała. "No dobra, niech Ci będzie.. Widzimy się na naszym skwerze o 17." Wysłała i spojrzała na zegarek. Miała 3 godziny na ogarnięcie się. Pierwszą rzeczą którą zrobiła było założenie wisiorka. Z dziesięć razy zmieniała ubranie aż w końcu zrezygnowana założyła koszulę w kratę, rurki i swoje kochane najeczki. Zarzuciła na siebie kurtkę i wyszła z domu pół godziny przed spotkaniem, nie chcąc się spóźnić. Była kłębkiem nerwów, naprawdę bała się tego spotkania. Co jeśli nie będą potrafili się dogadać? Czy tak wiele mogło się zmienić? Na skwerze zajęła miejsce na huśtawce i zaczęła wypatrywać chłopaka. Gdy wybiła 17, zobaczyła jego postać na horyzoncie więc momentalnie przybrała kamienny wyraz twarzy. Chłopak zdyszany, zajął miejsce na huśtawce obok niej.
- Spóźniłem się?
- Nie, jesteś punktualnie.. - odparła mroźnym tonem.
- Łoł, powiało chłodem.. Bardzo jesteś zła?
- Nie tyle co zła, jak rozczarowana... - westchnęła dziewczyna. - Tak ciężko było napisać esa? E-maila? Żyjemy w XXI wieku, no weź..
- Hannah, to nie tak.. Miałem tyle na głowie.. Nie, dobra. Nie będę się tłumaczyć. Zawaliłem, wiem, ale chcę to naprawić, jeśli dasz mi szanse. Proszę Cię mała..
Na dźwięk słowa 'mała' uśmiechnęła się pod nosem. Przywoływało to tyle wspomnień, tak strasznie za nim tęskniła. Spędzali ze sobą tyle czasu, wszędzie chodzili razem. Dosłownie wszędzie. Zakręciła huśtawką tak, by skierować się przodem do niego.
- Dobra czopie, mów co tam u Ciebie slychać, gwiazdo.
Chłopak zaśmiał się, szturchając ją lekko.
- No co u mnie słychać, nie czytasz serwisów plotkarskich? Opowiedzą Ci wszystko za mnie.
- Wolę wiarygodniejsze źródła.
- No dobrze.. No co, koncertujemy, nagrywamy.. I tak w kółko... Nie ma co opowiadać.
- Tak, czekaj bo uwierzę. Niech zgadnę, pewnie kogoś masz. - odparła cicho dziewczyna.
- No tak.. Jestem z Ritą w sumie. I ona w sumie nie wie że tu jestem..
- Będzie awantura?
- Wątpie.. Nawet nie wie kim jesteś.
- Och no tak, przecież jestem taaaka ważna. - prychnęła. - Czemu ktoś miałby o mnie wiedzieć.
- Oj proszę Cię Han, to nie jest takie proste. O, czekaj.
Chłopak zbliżył się do niej i rozpiął jej kurtkę, sprawdzając czy ma wisiorek. Gdy go ujrzał, uśmiechnął się i zmierzył ją wzrokiem od stóp do twarzy.
- Idealnie, mam dla Ciebie partnera na studniówkę. - uśmiechnął się szeroko.
- Żartujesz sobie? Nie idę na żadną studniówkę..
- Owszem, idziesz. Z Jay'em.
Dziewczyna parsknęła śmiechem.
- Żartujesz sobie? No weź, nie rób sobie jaj, nie będę szła na studniówkę, a już na pewno nie z kimś.
- Jak nie jak tak. I upatrzyłem Ci już nawet ładną sukienkę. I musisz iść, zrobisz to dla mnie. Oj czekaj. - przerwał chłopak, słysząc dźwięk swojego telefonu. Odebrał z lekko skrzywioną miną.
- No hej skarbie.. Tak.. Gdzie jestem? U koleżanki.. No.. Nie, nie  znasz.. A, chcesz poznać? Wiesz chyba nie będziesz mieć okazji.. No tak.. Tak.. Okej.. To po powrocie.. No dobra... No... No tak.. Okej.. Pa... No ja Ciebie też, pa..
Chłopak rozłączył się i wsunął telefon do kieszeni. Spojrzał na dziewczynę która uśmiechnęła się ciepło, wzruszając ramionami.
- Kobiety.. A, właśnie! Mam dla Ciebie jeszcze jedną niespodziankę. - uśmiechnął się cwaniacko a dziewczyna spojrzała na niego przerażona.
_________________________________________________________
no i to byłby drugi rozdział. wiem że nudny, nie miałam jakoś weny. czy jakieś blogi chętne były by na wymianę reklam? ;> chętnie zareklamuję jakieś blogi. ;) poza tym, chętnie poznam czyjeś uwagi o moim opowiadaniu.

sobota, 22 grudnia 2012

I.


"Mała dziewczynka siedzi w piaskownicy. Bawi się foremkami, robi babki z piasku. Na ławce nieopodal siedzi jej mama, obserwuje każdy jej ruch. Nagle do kobiety na ławce dołączyła inna kobieta która przyszła tu z małym chłopczykiem. Opadła na ławkę, odstawiając mały rowerek na bok i pogrążając się w rozmowie z sąsiadką, a chłopiec żwawo ruszył w stronę piaskownicy gdzie z uśmiechem przywitał dziewczynkę. Gdy ta, budowała swoje zamki, on jeździł po piaskownicy dużą, zabawkową wywrotką. Gdy mała tylko ją zauważyła, nie odwracała od niej wzroku. Po chwili chłopczyk podszedł do niej, spoglądając na nią z uśmiechem.
- Chcesz się pobawić ciężarówką? - odparł.
Dziewczynka zawstydzona z początku jego obecnością nic nie mówiła. Jednak po chwili chłopczyk wsunął jej sznurek wywrotki do ręki a ona uśmiechnęła się. I tak oto za każdym razem gdy się spotykali, bawili się godzinami, aż ich matki musiały rozłączać ich w histerii. "
Dziewczyna ślepo wpatrywała się w kalendarz. Za tydzień miały być jej osiemnaste urodziny. Jakoś nie za specjalnie się z nich cieszyła, gdyż jej matka szykowała wielką rodzinną fete. Nie należała do prorodzinnych osób. Wręcz przeciwnie, nienawidziła takich spotkań. Dlatego wcale nie cieszyły jej nadchodzące urodziny. Poza tym.. Znów pogrążała się we wspomnieniach. Brakowało jej kogoś. Brakowało jej przyjaciela. Tego, z którym od dzieciństwa spędzała każdą wolną chwile. Nie spuszczali się z oczu, chodzili do tych samych szkół, ich rodzice byli dobrymi znajomymi. Dwa lata temu wyjechali, spełniać jego marzenia. Dziewczyna była na niego wściekła. Mieli wspólne marzenia, mieli razem je spełniać, a on zostawił ją samą. Zawsze obiecywał jej że wkroczą razem w pełnoletniość. Wcale się na to nie zapowiadało. Zirytowana dziewczyna schowała kalendarz do szafki i podeszła do okna, przeciągając się leniwie. Grube płatki śniegu leciały z impetem z nieba. Biały krajobraz nadawał okolicy wyjątkowy urok. Hannah odeszła od okna i podeszła do szafy. Wyjęła z niej czarne rurki, czarną koszulkę i ruszyła w stronę łazienki. Wzięła prysznic, umyła zęby, uczesała sie, umalowała i ubrała po czym wyszła z łazienki i ruszyła w stronę kuchni z której dochodziły już dźwięki porannej krzątaniny jej matki.
- Co zjesz na śniadanie? - odparła matka, a kąciki jej ust uniosły się delikatnie ku górze.
- Obojętnie mamo, co zrobisz to zjem, przecież wiesz.. - westchnęła dziewczyna, nalewając do szklanki sok po czym usiadła przy stole.
- Coś Ty taka niemrawa? - spojrzała na dziewczynę zdziwiona kobieta i zaczęła robić kanapki. - Za tydzień urodziny, nie powinnaś się cieszyć?
- Ta, jakby bylo z czego.. - pokręciła głową.
- Wkraczasz w dorosłość, to duża rzecz, nie sądzisz? - zaczęła kłaść kanapki na talerzu.
- Mamo, jeśli ma się z kim i po co świętować, to się świętuje. A jak nie, to po co to całe zamieszanie.. - westchnęła.
- Oj Hannah. - podsunęła dziewczynie talerz pod nos i usiadla naprzeciwko niej. - Mam dla Ciebie niespodziankę.
- Tylko nie mów że kupiłaś mi jakąś sukienkę na sobote, błagam Cię. - odparła, krzywiąc się lekko po czym wzięła jedną kanapkę i zaczęła ją powoli jeść.
- Daj mi powiedzieć. - kobieta uśmiechnęła się ciepło. - Na Twoje urodziny przyjadą goście specjalni.
Zdezorientowana dziewczyna posłała matce pytające spojrzenie, konsumując dalej.
- Przyjedzie Jane z rodziną.
Na samo słowo Jane, dziewczyna zakrztusiła się kanapką. Matka, podbiegła do niej i zaczęła klepać ją po plecach. Po chwili, dziewczyna złapała już normalny oddech i spojrzała zszokowana na matkę.
- Żartujesz, prawda? - odparła dziewczyna biorąc głębokie oddechy i wgapiając się zdezorienotwanie w rodzicielkę.
- Nie, nie żartuję. Nie strasz mnie tak. - odparła kręcąc głową i wróciła na swoje miejsce. - Dzwoniła dziś rano, stwierdziła że nie mogli by odpuścić takiego święta.
- Boże.. - odparła cicho dziewczyna i odsunęła talerz. - Mamo, odechciało mi się jeść, idę się przejść. -odeszła od stołu, nadal jakby oszołomiona. Założyła kurtkę, kozaki, beret i rękawiczki po czym wyszła z domu. Powoli docierało do niej to co przed chwilą oświadczyła jej matka. Miała przyjechać Jane. Z rodziną. R o d z i n ą. Czyli z nim? Czy to możliwe? Przecież jest ciągle w trasie, zapomniał o jej istnieniu..
S o b o t a . Dzień sądu.
Biegała po domu niczym oszalała. Wszystko szło nie po jej myśli, w dodatku podwójne zdenerwowanie zapewniała jego możliwa obecność. Zdążyła pokłócić się z matką, oczywiście o szpilki. Nie miała zamiaru zakładać ani ich, ani sukienki. Wiedziała że nie może wyglądać jak na co dzień ale sukienki nie leżały w jej naturze. Założyła bordową luźną koszule, kochane rurki i buty na lekkim obcasie. Włosy zakręciła, makijaż zrobiła i razem z matką wyruszyły w stronę wynajętego klubu.
Na miejscu czekały już wszystkie zaproszone osoby. Przyjaciele, rodzina, oboje mieli wydzielone osobne sekcje. Po przywitaniu się z przyjaciółmi, dziewczyna wyruszyła w stronę sekcji rodzinnej, w poszukiwaniu Jane i jej rodziny. Jane znalazła, tyle że z mężem, a nie tego oczekiwała. Zrezygnowana dziewczyna wróciła do sekcji przyjaciół gdzie zaczęła się zabawa na dobre. Wszyscy świetnie się bawili, jednak dziewczynie ciężko było ukryć rozczarowanie. Ukrywała je w kolejnych kieliszkach wódki, z każdym kolejnym, kłąb myśli w jej głowie zwiększał się kilkakrotnie. Było już późno, rodzina zebrała się kilka godzin wcześniej, dziewczyna została ze znajomymi, z którymi razem podbijała parkiet. Północ już dawno minęła. Tak, miała 18 lat i nie była w stanie tego odwrócić. Z jednej strony cieszył ją fakt pełnoletniości, z drugiej zaś ogrom obowiązków który się z nią wiązał był dostatecznie odpychający. Nad ranem, dziewczyna dostatecznie znokautowana już zabawą, pożegnała się z przyjaciółmi i wszyscy się rozeszli. Ktoś chciał ją nawet odwieźć, jednak podziękowała, chciała się przejść, ochłonąć. Nie był to zbyt dobry pomysł, zważając na to że musiała wracać z klubu który nie był zbyt blisko jej domu w czółenkach, na kilku stopniowym mrozie. Taki spacer był dla niej darmową izbą wytrzeźwień bo gdy zbliżała się już do swojej dzielnicy, czuła że alkohol wyparował z jej organizmu wraz z dobrym samopoczuciem. Otworzyła bramę i weszła na podwórko. To co ujrzała, przeszło jej oczekiwania po dzisiejszej nocy.
_____________________________________________________________
i oto wracam z kolejnym opowiadaniem. w sumie nie przedstawiłam jeszcze bohaterów, ale zrobię to w następnej notce. hiohiohio, kolejne opowiadanie czas zacząć, dobranoc!