sobota, 9 lutego 2013

The Versatile Blogger Award.


Jeee, dopiero 3 rozdział, a mi już się dostało nominację, awww. :D

Każdy nominowany blogger powinien wykonać kilka rzeczy :
- podziękować nominującemu na jego blogu
- pokazać nagrodę Versatile Blogger u siebie
- ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie
- nominować 10 blogów, które jego zdaniem na to zasługują
- poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów.

Zostałam nominowana przez Karoline. (http://odszukac-siebie.blogspot.com)
A teraz 7 faktów, co będzie nudne.
1. Jestem nienormalna, powinni mnie zamknąć za głupotę.
2. Moim ulubieńcem z TW jest Nathan.
3. Dałabym się pokroić za bilety na koncert Taylor Swift.
4. Zdaje maturę w tym roku, jupi.
5. Nie wiem co zrobić ze swoim życiem po szkole.
6. Uwielbiam redds'a cranberry.
7. Słucham rapu, nie śpijcie, już skończyłam. =*

Nominuję:
1. http://laughlikeadrain.blogspot.com/
2. http://mutatedangels.blogspot.com/
3. http://wartowierzywtocosikochaboniemoliwenie.blogspot.com/
4. http://theunwantedkind.blogspot.com/
5. http://marzeniasiespelniajatw.blogspot.com/
6. http://imaginy-tw.blogspot.com/
7. http://icanonlyimaginewhatitdbelike.blogspot.com/
8. http://opowiadanie-o-the-wanted.blogspot.com/
9. http://wearetheonestomakeachange.blogspot.com/
10. http://story-with-the-wanted.blogspot.com/

Zaraz będę jeszcze informować nominowanych i biorę się za kolejny rozdział, hiohiohio. :D

sobota, 2 lutego 2013

IV,

Dostała smsa, od numeru którego nie znała. Przetarła lekko zaspane już oczy i odczytała go.
"Gdzie się podziałaś? Wszyscy Cię tu szukali.. Twój numer ukradłem sobie z telefonu Nathana, mam nadzieję że się nie obrazisz. Nic Ci nie jest? Jay"
Uśmiechnęła się pod nosem. Po całym tym wieczorze, który wywołał u niej mieszane uczucia jeden sms wystarczył by poprawił się jej humor. Usiadła na łóżku, opatuliła się kołdrą i odpisała.
"Nie obrażę się, spokojnie. Nic mi nie jest, dzięki że się troszczysz. Jestem już w domu, leżę w łóżku. ;)"
Wysłała. Długo na odpowiedź czekać nie musiała.
"Cholera, obudziłem Cię? Wiedziałem żeby nie pisać, szlag. Po prostu wszyscy nagle zaczęli o Ciebie pytać, Twojej kurtki nie było i nigdzie Cię nie znalazłem."
Uśmiechnęła się szeroko. Był naprawdę kochany.
"Jakoś przeszła mi ochota na imprezowanie, wiesz. Jakoś inaczej wyobrażałam sobie ten wieczór. Nie obudziłeś mnie, spokojnie. A nawet gdybyś mnie obudził, to i tak warto byłoby się przebudzić."
Jej powieki zaczęły mimowolnie się zamykać. Położyła się spowrotem, owijając się kołdrą w kokon.
"Myślę że wiem co masz na myśli. Nie przejmuj się, nie ma czym. Może ja już nie będę Ci przeszkadzać, co? Idź spać dziecko."
Pokręciła rozbawiona głową i odpisała mu.
"Zabawny jesteś, dziadziusiu. :D Ale może faktycznie pójdę spać, za to zapraszam Cię jutro do siebie. Jeśli odmówisz, to się obrażę! Możesz wziąć ze sobą Toma, Maxa i Sivę. A póki co, dobranoc. P.S. Adres podeślę Ci jutro, bo teraz jeszcze nie daj boże podam zły. "
Po wysłaniu tego smsa położyła telefon obok poduszki i w parę sekund, zmęczona wydarzeniami dzisiejszego wieczoru, odpłynęła.
Rano obudził ją obraz matki, szukającej czegoś w jej szafie. Zaspana dziewczyna podniosła się na łokciach i spojrzała na kobietę.
- Mogę wiedzieć czego tu szukasz? - zapytała, zachrypniętym jeszcze głosem.
- Mojego swetra.. Koleżanko, mogłabyś już wstać, jest 11.
- Jestem zmęczona... Mamo, przygotujesz jakiś mini-bufet?
- Mini-bufet? Po co?
- Będę mieć dzisiaj gości, wiesz.
- O jejku, Nathan przyjdzie? - zapytała pobudzona matka. - To zrobię jego ulubioną sałatkę..
- Nie mamo, Nathana nie będzie. - przerwała kobiecie dziewczyna.- Będą moi inni koledzy, ale sałatkę możesz zrobić.
Uśmiechnęła się i opadła na poduszkę. Kobieta wyjęła z szafy pomięty sweter i wyszła spokoju. Dziewczyna wzięła telefon do rąk. 8 smsów. Boże.
"Dzieeeeeń doberek! :D" - od Jay'a.
"No nie śpij już, księżniczko!" od Jay'a.
"No weź, miałaś podać mi adres!" I znowu od niego.
"Jezu, żyjesz tam?" I znowu.
"Dobra, chyba przesadzam."
"Chrzanić to. Odezwij się jak wstaniesz. :D" Ostatni?
"Przepraszam. Spotkajmy się." Od Nathana..
"No weź, nadal nie wstałaś? :(" Jay.
Zaśmiała się pod nosem, widząc tyle smsów od Jay'a. Przetarła powieki i odpisała.
"Welson Way, 56 - możecie wpaść koło 16? Ogarnę się, posprzątam i zrobię coś dobrego do jedzenia. Nie życzę sobie Nathana, dobrze?"
Na odpowiedź długo czekać nie musiała.
"Oooo, wstałaś śpiochu! Okej, będziemy koło 16. Tak jest, pani kapitan."
Uśmiechnęła się sama do siebie po czym podniosła się i przeciągnęła leniwie. Była 12, miała 4 godziny żeby wszystkiego dopilnować. Wzięła prysznic, przebrała się w wygodny dres, zjadła płatki i ruszyła na podbój czyszczenia salonu. Umówiła się z matką, że ta wyjdzie do koleżanki przed 16. Najpierw oczywiście przygotuje jedzenie, bo Hannah sama by sobie nie poradziła. O 14 skończyła przygotowywać salon. Ruszyła do kuchni, gdzie przygotowała kolorowe muffinki. 15. Ruszyła do swojego pokoju, gdzie przebrała się i umalowała. Postawiła na swobodę, rurki, top i na niego koszula w kratkę, zawiązana pod biustem. Włosy związała w niedbałego kucyka i tak oto o 15.30 była już gotowa. Zeszła na dół, gdzie matka pouczyła ją kolejny raz i w końcu wyszła. Hannah zrobiła obieg po kuchni i salonie, sprawdzając czy wszystko jest w porządku. I tak, minęła już 16 a chłopaków nadal nie było. Nie chciała pisać do Jay'a, bała się że odbierze to jako natręctwo. On? No mniejsza o to, i tak nie chciała żeby tak odczuł. Opadła bezradnie na kanapę. 16.30, ktoś zadzwonił do drzwi. Podbiegła do nich, w drodze prawie strącając wazon z szafki, po czym otworzyła. W końcu, pomyślała.
- Wybacz nam spóźnienie, coś nas zatrzymało. - odparł zakłopotany Jay a zza jego pleców wychylał się Tom i Max.
- A gdzie.. Eee.. No... Siva?
- Siv musiał zostać w domu, coś go zatrzymało. - skwitował Tom, po czym wszyscy weszli do środka, witając się z dziewczyną. Ta, pokierowała ich do salonu.
- Napijecie się czegoś? Kawa, herbata, sok, piwo?
Chłopacy spojrzeli na siebie z głupkowatymi uśmieszkami.
- Piwo. - odparli jednogłośnie.
Hannah zaśmiała się i ruszyła do kuchni. Wyjęła z lodówki kilka piw, postawiła na tacy i zaniosła do salonu. Wróciła do kuchni, po czym zaczęła znosić do salonu wszystko co do jedzenia zrobiła jej matka. Chłopacy wpatrywali się z niedowierzaniem. Gdy już usiadła na fotelu, naprzeciwko nich, Jay odezwał się.
- Od dawna nie widziałem takiej ilości jedzenia, boże.
- To jak rajska kraina. - odparł Max, wpatrzony w muffiny.
Dziewczyna zaśmiała się triumfalnie.
- Częstujcie się.
Po tej 'komendzie', chłopacy zaczęli kosztować wszystkiego co było na stole. Ciasta, ciasteczka, muffiny, galaretki, kanapki, sałatki i wiele innych rzeczy. Po jakichś piętnastu mintuach pałaszowania, stół wyglądał jak po rewolucji francuskiej a wszyscy oddychali głęboko.
- Ale się najadłem. - stęknął Jay.
- Nie mam siły się ruszyć, coś Ty narobiła. - zaśmiał się Tom, spoglądając na dziewczynę.
- Nie ma sprawy, polecam się na przyszłość.- uśmiechnęła się szeroko, popijając sok. - To co gwiazdorzy, jak się czujecie będąc w swoich stronach? To musi być fajne, zwiedzić tyle zakątków świata.
Max uśmiechnął się pod nosem.
- Fakt, to świetna sprawa. Ale tęsknie za domem, za takimi wyżerkami, znajomymi..
- Ale zwiedzanie świata też nie jest złe! - odparł Tom.
Nagle Jay się zerwał, na dźwięk swojego telefonu. Odczytał smsa, przełknął głośno ślinę i przesłał chłopakom porozumiewawcze spojrzenie, po czym podniósł się z kanapy.
- Hann, musimy na chwilkę wyjść, zaraz wrócimy. - odparł poddenerwowany chłopak, ruszając w stronę drzwii.
- Idę z wami. - dziewczyna podniosła się z fotela. 
- Zostań tu. - odparł spokojnie Max, po czym razem z Tomem wyszli za Jay'em. Stanęła przy oknie, obserwując ich zza firanki. Jay wymachiwał rękoma, wyraźnie był wkurzony, tłumaczył coś chłopakom. Nagle dziewczyna stanęła jak wryta, w bramie stanął nikt inny jak Nathan. Na widok chłopaków, podbiegł do Jay'a po czym bez wahania przyłożył mu z pięści w twarz. Dziewczyna, nie czekając ani chwili dłużej, wybiegła przed dom, stając między nimi. Swoją drogą, rozdzielali ich Tom z Max'em.
- CO WY DO CHOLERY ROBICIE?! - krzyknęła zdezorientowana. - Oszaleliście?! 
- Odpieprz się od mojej przyjaciółki! - wyrzucił z siebie Nathan, szarpiąc się z Max'em.
- Jak Ty ją potraktowałeś?! Nie mogę już z nią rozmawiać?! - rzucił Jay. Swoją drogą, był cały czerwony na twarzy. 
Dziewczyna nie wytrzymała, zacisnęła dłonie w pięściach, patrząc na Nathana po czym zerwała z szyi wisiorek i rzuciła nim w niego.
- Wynoście się stąd, NATYCHMIAST!
Krzyknęła, po czym wbiegła do domu, zamykając drzwii na klucz. Podeszła do okna, by obserwować ich zachowanie. Nathan wyrwał się z objęć Max'a i wybiegł. Chłopacy stali i wpatrywali się w siebie przez jakąś chwilę, po czym Jay ruszył przed siebie, a za nim reszta. Hannah opadła na kanapę, chowając twarz w dłoniach. Próbowała ogarnąć to, co przed chwilą się stało. Co to miało być? Co to do cholery za scena zazdrości? Jakim prawem? Czuła się osaczona, jeszcze nigdy nie przeżyła tak dziwnej sytuacji. Chciała o niej jak najszybciej zapomnieć. Wzięła do ręki telefon, i napisała smsa.
"Hej Mac, idziemy dziś do klubu? Muszę się odstresować. Odmowy nie przyjmuje!"
Wysłała. Umówiła się z kumplem o 20 pod ich ulubionym klubem. Chciała się napić, wytańczyć i wyrwać z dręczących ją myśli. I tak, ubrana w legginsy i połyskującą tunikę o danej godzinie czekała na Mac'a pod klubem. Pięć minut po ósmej chłopak pojawił się, zdyszany.
- Wybacz, autobus mi uciekł i musiałem biec. - zaśmiał się, przytulając się do dziewczyny.
- Nie ma problemu. - uśmiechnęła się szeroko, po czym oboje weszli do klubu. Odnieśli kurtki do szatni i zajęli jeden ze stolików. Po kilku drinkach, kiedy myśli żyły już swoim tokiem, po godzinie śmiechu i wygłupów Mac wyciągnął dziewczynę na parkiet. Hamulce puściły, oboje zachowywali się dość obscenicznie. Dziewczyna osiągnęła swój cel, zapomniała o wszystkim, teraz liczyło się to że tańczy w wielkim tłumie i wszyscy się wokół niej zbierają. I pewnie byłoby tak do rana, gdyby nie to co zobaczyła gdy stanęła na podeście. Z początku wydawało jej się że ma zwidy, jednak nie, to wszystko było rzeczywiste. Zeszła z podestu i przylgnęła ciałem do Mac'a. Zaczęli się przytulać, nie odsuwali się od siebie choćby na milimetr. Jednak wszystko było zamierzone, dziewczyna dokładnie obserwowała co będzie się dziać, jak rozwinie się sytuacja.
_____________________________________________________________
jest dennie, ale nie mam weny. w ogóle nic nie mam. i w ogóle nie wiem, czy jest sens nadal to pisać.

sobota, 5 stycznia 2013

III.

- Jaką znowu niespodziankę? Zlitujże się, mam słabe serce. - stęknęła dziewczyna. - No mów!
- Zabieram Cię na imprezę managmentu. Będą chłopaki z zespołu, nasi szefowie i jacyś inni ludzie. No i poznasz Ritę, baaardzo chce Cię poznać. Odnoszę wrażenie że momentami bywa o Ciebie zazdrosna. Gdy o Tobie mówię, oczywiście.
- Oj, to bardzo rzadkie muszą być te momenty. - Zaśmiała się, po czym rzuciła w niego śnieżką.
- Osz Ty małpo! - chłopak parsknął śmiechem a gdy ta zaczęła uciekać, ruszył w pościg za nią. Nie minęła chwila, gdy ją dogonił po czym przewrócił ją na śnieg i zaczął smarować jej twarz. - Masz za swoje!
- Nathan! Puść mnie! Proszę! - krzyczała rzucająca się na wszystkie strony dziewczyna. - Bo zacznę się drzeć, że atakuje mnie gwałciciel!
Chłopak parsknął śmiechem i ustąpił. Wstał po czym pomógł wstać dziewczynie. Wspominając czasy dzieciństwa, powoli ruszyli w stronę domu dziewczyny.

Biegała po pokoju niczym szalona. Na łóżku leżała już sterta ubrań, a ta wyrzucała kolejne z szafy. Spokojnie mogłaby część ubrań oddać biednym. Odchodziła już od zmysłów, przez zwykłą błahostkę którą było to że nie wiedziała co ubrać. O tak, błahostkę. Nathan nie powiedział jej, jaka to impreza. Nie wiedziała więc czy ma iść w dresie, czy w sukience wieczorowej. O ta, na pewno poszłaby w dresie. Napisała smsa do chłopaka.
"NATHAN! Zaraz zwariuję. Jak mam się ubrać?! To jakaś uroczysta impreza, czy bardziej na luzie? Houston, mamy problem. Odpowiedz, TERAZ, ZARAZ!"
Wysłała. Długo na odpowiedź czekać nie musiała. To pewnie ten caps lock.
"Hahah, uspokój się. Impreza uroczysta ale don't worry. Ubierz się jak chcesz, możesz przyjść nawet w dresie. ;)"
Phi, żartowniś się znalazł. Przecież nie mogła pójść na imprezę w tenisówkach i luźnej koszulce. Ostatecznie, zdecydowała się na czerwoną koszulę z cekinowym, czarnym kołnierzykiem i czarną spódniczkę na szelkach. Włosy podkręciła i zrobiła delikatny makijaż. Z chwilą gdy ujrzała się w lustrze, zwątpiła. Jednak nie było już czasu na zmianę ubioru, bo na dole jej matka męczyła już Nathana który po nią przyjechał. Pokręciła tylko głowa, mrucząc pod nosem "Będę atrakcją wieczoru" i zeszła na dół. Gdy weszła do kuchni, Nathan prawie spadł z krzesła, wstając.
- Tak, wiem. Wyglądam jak straszydło. - skrzywiła się lekko dziewczyna.
- Wyglądasz.. - Chłopak wziął głęboki oddech. - Zjawiskowo. Chłopakom szczęki opadną, jak Cię zobaczą. Tylko się uśmiechnij! - Zaśmiał się, podchodząc do niej i podając jej płaszcz. - Proszę Cię bardzo.
Dziewczyna ze skwaszoną miną zarzuciła na siebie płaszcz.
- Może jednak polecę się przebrać..
- Idziemy! - Krzyknął Nathan i podziękował jej matce za herbatę. Po chwili byli już na zewnątrz i wsiadali do samochodu. Kiedy tylko chłopak ruszył, dziewczyna zaczęła marudzić.
- Boooooże, wyglądam strasznie. Wezmą mnie za kretynkę.
- Przestań zrzędzić, wyglądasz świetnie. Dzisiaj to dopiero Rita będzie zazdrosna. Oni widzą Cię jako tą małą dziewczynkę w warkoczykach i spodniach na szelkach. To się zdziwią. - Chłopak uśmiechnął się cwaniacko, a dziewczyna tylko westchnęła, zrezygnowana. Po jakichś 20 minutach drogi, pojawili się na miejscu. Wysiedli z samochodu i udali się do środka. Gdy tylko Hannah zdjęła płaszcz, wszystkie oczy zwróciły się w jej stronę, a rozmowy ucichły, było tylko słychać szepty. Nathan pociągnął dziewczynę za rękę, stając z nią na środku wielkiego pokoju, w którym wszyscy stali wryci, wpatrzeni w dziewczynę.
- Słuchajcie wszyscy, to jest Hannah. I nie, nie szuka partnera. - Gdy chłopak zarzucił ostatnim zdaniem, wszyscy zaczęli chichotać a on tymczasem ruszył do swojej dziewczyny, nie puszczając ręki Hannah. Rita siedziała w rogu, rozmawiając z jakimś mężczyzną. Ubrana w przylegającą do ciała, ciemną sukienkę, z czerwoną szminką na ustach, naprawdę rzucała się w oczy. Gdy tylko ujrzała Nathana, podniosła się z kanapy i momentalnie rzuciła na jego szyję.
- Skarbie! - Krzyknęła blondynka, zawieszając się na jego szyi. - Wkońcu jesteś, tęskniłam! A Ty to..? - dziewczyna zapytała, zerkając na brunetkę.
- To Hannah, ta o której Ci mówiłem. - odezwał się Nathan, zdejmując dziewczynę 'z siebie'. - Hannah, poznaj Ritę.
Brunetka uśmiechnęła się delikatnie i wystawiła do Rity rękę. Ta, mierząc dziewczynę wzrokiem od stóp do głów, niepewnie ją uścisnęłam.
- Jakoś inaczej sobie Ciebie wyobrażałam. - uśmiechnęła się sztucznie jednak już po chwili, siedziała na kolanach Nathana i kleiła się do niego. Zmieszana całą sytuacją Hannah i widząca na sobie wzrok innych, usiadła na krzesełku przy stoliku w rogu. Szukała znajomych twarzy w okół, jednak na próżno. Nagle, ktoś zasłonił jej oczy.
- Zgadnij kto to!
Dziewczyna uśmiechnęła się promiennie, odrywając dłonie chłopaka od twarzy.
- Jay! - odparła ucieszona, przytulając się do chłopaka. - Jak ja Cię dawno nie widziałam!
- Ja Ciebie też, Hann! Ale się zmieniłaś! - lokaty uśmiechnął się szeroko, przyglądając się dziewczynie. - Oczywiście na lepsze.
- Dziękuję Ci bardzo, Ty za to nadal jesteś tak uroczy, jakbyś miał 12 lat. - zaśmiała się, siadając z chłopakiem na kanapie, tym samym mierząc wzrokiem Ritę i Nathana, którzy non stop się do siebie kleili. Z zamyśleń, wyrwał ją cichy głos Jay'a.
- Zmieniła go. - odparł. - Zrobił się takim pantoflarzem. Wszędzie z nią, wszystko z nią. Co powie, on zrobi. Jest taką marionetką w jej rękach.
Hannah spojrzała zdziwiona na chłopaka.
- Przy mnie wydawał się znudzony Ritą.. - westchnęła.
- Uważaj, z kim przystajesz, takim się stajesz. Nathan nauczył się grać na emocjach.
Przygryzła lekko wargę, znów zerkając na parę. Chłopak akurat karmił ją winogronem. W jej oczach wyglądało to niezwykle komicznie. Pokręciła tylko głową i zwróciła się do chłopaka.
- Więc to, że idziesz ze mną na studniówkę, to gra? - uśmiechnęła się ciepło.
- Nieee, to czysta prawda. Jeśli tylko będziesz chcieć, oczywiście. - chłopak uśmiechnął się, jednak po chwili, speszony odwrócił wzrok. Dziewczyna złapała go za rękę i odparła entuzjastycznie.
- Przedstaw mnie reszcie grupy! Nath raczej tego nie zrobi.
- Tak jest ekscelencjo! - chłopak podniósł się z kanapy i pociągnął za sobą dziewczynę, podchodząc do baru. Siva, Max i Tom zmierzyli Hannę od góry, do dołu. Jak to faceci. Na ich twarzach wymalowały się diabelskie uśmieszki.
- Więc to jest ta słynna Hannah! - odparł ucieszony Max, wstając z krzesła i wystawiając w stronę dziewczyny dłoń. - Miło mi panienkę poznać, jestem Max.
Siva i Tom zeskoczyli z krzesełek i stanęli obok Max'a.
- Ja Siva.
- Ja Tom.
- A ja Jay! - uśmiechnął się szeroko lokaty, a dziewczyna przywitała się po kolei z każdym z nich. Usiedli razem przy barze po czym po dłuższej kłótni kto ma dziewczynie postawić drinka, udało się to Max'owi.
- Więc Hannah, mówisz że Nathan jest Twoim przyjacielem? - odparł z leksza wstawiony już Max.
- Em, no tak mi się wydawało.. Nie wiem.. Ma inne zajęcia. - uśmiechnęła się, po czym skinęła głową w stronę parkietu na którym Nath i Rita wtuleni w siebie kołysali się z boku na bok.
- Nie przejmuj się, przejdzie mu. Jak za każdym razem. Pokorzysta, i rzuci. Nigdy nie ma nikogo na dłużej. - Jay lekko szturchnął Max'a, na co ten odparł - No przecież nie będę okłamywał ledwo co poznanej dziewczyny.
Hannah uśmiechnęła się nieznacznie, wyobrażając sobie jak musiało dotychczas wyglądać kolorowe życie Nathana Sykesa. Czyżby próbował się jej tylko podlizać? Czy to wszystko jest na pokaz? Z rozmyśleń ponownie wyrwał ją Jay.
- Nie przejmuj się tym co mówi, wcale nie jest aż tak źle.. - odparł Jay, drapiąc się po głowie.
- Chyba sam w to nie wierzysz stary! - zaśmiał się Max, po czym wstał od baru. - Panienka wybaczy, sprawy wzywają. - Uśmiechnął się szeroko i już po chwili zniknął w tłumie. Miejsce Max'a zajął Tom, który bez zbędnych ceregieli odrazu przeszedł do rozmowy.
- Ile masz lat?
- 18.
- No proszę, bardzo dobrze wyglądasz! Możesz wystąpić w naszym teledysku, szukamy właśnie dziewczyny do głównej roli. - odparł rozpromieniony Tom.
- Ej, to jest dobra myśl! - zawtórował Jay.
- Nieee.. Ja się nie nadaję, zdecydowanie..
- Jak to nie? Jesteś ładna, i w dodatku nie jesteś wypindrowaną lalą! Takich kandydatek mamy na pęczki. Już ja się tym zajmę. - odparł Jay, muskając skroń dziewczyny. - Wybacz nam na chwilę.
Jay pociągnął Toma i Sivę po czym zniknęli gdzieś w tłumie. Osamotniona dziewczyna, wśród tłumu wstawionych osób zaczęła szukać Nathana. W końcu on ją tu przyprowadził, mógłby poświęcić jej chwilę uwagi. W końcu nie widzieli się tyle lat, prawda? Ale skoro tak się zmienił, może ta cała tęsknota to była po prostu gra? Z rozmyśleń wyrwał ją głos jakiejś dziewczyny, nalewającej sobie alkohol do szklanki.
- Szukasz Nathana? Jest na górze. - odparła zadowolona, po czym zniknęła w tłumie.
Hannah nad niczym się nie zastanawiając, jak głupia ruszyła po schodach do góry. Jednak gdy już znalazła się na piętrze, odgłosy które doszły jej uszu, wystarczająco ją zniesmaczyły. Odwróciła się na pięcie i wróciła na dół. Niepostrzeżenie, przemknęła się do drzwi, wzięła płaszcz i wyszła na zewnątrz. Zaczął padać śnieg. Ona znów była bez pieniędzy, bo przecież Nathan miał ją odwieźć. Znów przyszło jej wracać na kilkustopniowym mrozie w czółenkach. Wspaniale - pomyślała dziewczyna i nie czekając ani chwili dłużej, ruszyła przed siebie, w stronę domu. Gdy już się w nim znalazła, nie chcąc budzić matki, po cichu weszła do góry gdzie zdjęła płaszcz, czółenka i przebrała się. Zmyła makijaż, związała włosy i położyła się do łóżka. Telefon jak zwykle położyła obok poduszki. Zasypiała już, gdy nagle odezwał się jej telefon, dostała smsa.
___________________________________________________________
dzięki tweetcam'owi z Nathanem, naszła mnie wena na rozdział. xD to jego głos tak na mnie działa. jak wam się podoba w okularach? a rozdział, jak? wiem, trochę żałośnie ale postaram się by następny był lepszy.